Moje fotowgłowie – wypędzeni „Zbąszyń1938”
Przekrój społeczny wysiedlonych z Niemiec Żydów był zróżnicowany. Od noszących się z europejska młodych kobiet i mężczyzn do starotestamentowych, bardzo ortodoksyjnych, też niekiedy młodych ludzi, ubranych w długie czarne chałaty, czarne kapelusze z dużym rondem, z pod którego zwisały długie kręcone bokobrody, zwane pejsami, przestrzegających ściśle nakazane posty, rytuały, świętowanie szabatu i spożywanie koszernego jedzenia, do całkiem wolnych religijne i obyczajowo, elegancko ubranych prawdziwych europejczyków.Mimo jednak uciążliwości, jakie powstały w wyniku podwojenia się liczby mieszkańców małego Zbąszynia w zasadzie wszyscy żyli dość zgodnie i nie było żadnych incydentów i nieporozumień z przybyłymi Żydami.Ucichła nawet trochę antyżydowska propaganda Stronnictwa Narodowego, które miało swój lokal przy ulicy Senatorskiej, gdzie wcześniej w oknie swojego lokalu wywieszali nazwiska kupujących Polaków w żydowskich sklepach. Była to haniebna działalność przynosząca mieszkańcom Zbąszynia wiele nieprzyjemności i zadrażnień, szczególnie, jak sobie przypominam w szkole dzieci rodziców kupujących u Żydów były obiektem nieprzyjemnego piętnowania przez rówieśników. Po pewnym czasie z przybyłymi żydowskimi rówieśnikami nawiązały się przyjaźnie, mimo bariery językowej. Ja przyjaźniłem się z chłopców rodziny Zucker, mieszkających u kogoś w pobliżu, z którymi jak opuszczali Zbąszyń przyrzekaliśmy sobie nawzajem wymieniać korespondencje, lecz niestety wybuchła wojna i słuch po moich żydowskich przyjaciołach zaginął